Po co ścigać przestępców, skoro można aktywistów?
20 stycznia przed sąd wezwano Aleksa, Basię i Jędrzeja z Extinction Rebellion, którzy złożyli wyjaśnienia w sprawie akcji zorganizowanej pod koniec listopada 2019 roku.
– Mógłbym więc odwołać się do tego, że ciężar dowodowy leży po stronie policji, i walczyć o umorzenie sprawy, a przed sądem skorzystać z prawa do milczenia. Nie zgodziłem się na takie rozwiązanie, ponieważ uważam, że nie zrobiłem niczego złego, i nie widzę powodu, żeby zatajać szczegóły swojego działania. Złożyłem więc szczegółowe wyjaśnienia, opowiedziałem, co i dlaczego robiłem – wyjaśnia Jędrzej.
– Miałam tę świadomość, biorąc udział w akcji. Ale wiem też, że mam prawo odwołać się od działań policji czy sądu i udowodnić, że przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej nie jest niczym złym. Chcę udowodnić swoją rację po to, by – jeśli orzekający się do niej przychylą – stworzyć precedens, na który w przyszłości będą mogły powoływać się inne osoby – mówi Basia.
Następna rozprawa została wyznaczona na maj, więc na ostateczny finał całej sytuacji trzeba będzie trochę poczekać. Jak dowiedzieliśmy się od prawniczki wspierającej aktywistów, Zuzanny Warso, prawdopodobnie zostaną wtedy przesłuchani policjanci, którzy interweniowali w listopadzie 2019 roku i chcieli przedstawicielom XR wręczyć mandaty.