Nie chcą rządzić, chcą ocalić ludzkość. Przeprowadzą rewolucję.
Skoro tym razem nie chodzi o ocalenie zagrożonej jakiejś tam wspólnoty politycznej, tylko rodzaju ludzkiego i Ziemi z jej ekosystemami, to logiczną polityczną konsekwencją jest dyktatura klimatyczna w skali planetarnej wsparta na dyktaturach klimatycznych w państwach. Ani Greta Thunberg, ani młodzieżowi aktywiści klimatyczni czy ruch Extinction Rebellion takiego postulatu wprost nie formułują. Ale można go zrekonstruować z ich żądań, choć zapewne oni sami nie są świadomi ukrytych konsekwencji.(…) I dlatego młodzieżowe strajki klimatyczne będą początkiem rewolucji, która dogłębnie zmieni nasz świat. Dla Magazynu TVN24 pisze Ludwik Dorn. (http://www.tvn24.pl)