Mam wrażenie, że dyskusja zmierza w stronę przerostu retoryki nad treścią (jak też druga połowa tekstu @miciech ). To są rozmowy wewnętrzne, nie walczymy tu o rząd dusz, więc możemy skupić się na konkretach. Winię trochę siebie, za tę dygresją na temat demokracji na pół posta ale jeszcze pozwolę sobie ją zamknąć.
tl;dr: idea kapitalocenu opiera się na tym, że ekonomia zawiera się w ekologii, co kapitalizm pomija.
O niewolnictwie pisałem jako o sposobie organizacji produkcji, i że rynek był w stanie przetrwać jego upadek. Kapitalistyczne firmy są zarządzane autorytarnie, nie demokratycznie, bo przecież to nie pracownicy podejmują decyzje, zwłaszcza wiążące.
Co do rynku jako demokracji: sęk w tym, że w demokracji każdy ma mieć możliwość postawienia jednego, i tylko jednego, krzyżyka. A podczas gdy Ty, głosując portfelem, stawiasz jeden, Kulczyk jest w stanie postawić ich ileś tysięcy. A prawie wszystkie odziedziczyła od ojca, który znowu pieniądze na założenie firmy otrzymał od swojego ojca, który urodził się w rodzinie kupieckiej… I dalej już ciężko szukać. To może jeszcze byłaby demokracja, gdyby pieniądze się resetowały przy okazji spadku (chociaż nadal pozostawałyby np. kontakty rodzinne). Ale aktualnie jest tak, że bogaci stawiają tysiące krzyżyków na innych bogatych i dzięki temu są wybierani. Oraz, oczywiście, mają wszystkie narzędzia propagandy medialnej dostępne standardowym politykom. (Anegdotka: o ostatniej akcji ODK doniosły w miarę rzeczowo wszystkie media (nawet TVP!), poza Polsatem – właściciel Polsatu jest też właściielem kopalni, gdzie była akcja.)
Przechodząc do meritum (ale i to był wstęp):
Podobne jak różni Kulczykowie głosują na siebie, tak głosują Szwajcaria i Kongo. Kongo nie przegrało na wolnym rynku a, jak większość Afryki subsaharyjskiej, było skolonizowane i niezależność uzyskało dopiero 60 lat temu. Do tego czasu pracowało na swoich kapitalistycznych kolonizatorów. W tym sensie można powiedzieć, że Europa stała się kastą, która została wybrana na rynku. I to jest też przyczyna, dla której te kraje mają problem z wejściem na rynek.
O sukcesie Szwajcarii można byłoby mówić, gdyby była samowystarczalna. A tak mamy sobie np. Szwajcarski Logitech, do którego podzespołów wydobywa się w Kongo koltan, nierzadko w warunkach wręcz niewolniczych. I nie okłamujmy się, te warunki leżą w interesie Logitechu.
I teraz przechodząc do kapitalocenu:
Napisałeś, że kamień nie ma wartości. Trzymając się kamienia, wyobraźmy sobie sytuację, że jest kraj pełen pustkowi, gdzie na niewysokich, kamienistych górach siły natury wpychają na szczyt olbrzymie, 50-tonowe głazy, które potem można zepchnąć. I załóżmy, że pojawiła się firma, która oferuje taką rozrywkę: za 5000 $ możesz sobie zepchnąć taki głaz, a jeszcze dron nagra jak on się turla i dostaniesz wideo. Biznes kwitnie, jest zabawa, aż w pewnym momencie zaczyna brakować kamieni. Wtedy rząd ustanawia regulacje ochronne, i za zrzut każdego istniejącego kamienia musisz zapłacić rządowi 50 000 $. Firma przez jakiś czas próbuje jeszcze podratować biznes wciągając kamienie na górę ciężkim sprzętem, ale okazuje się to nieopłacalne i zamyka działalność.
Zgadza się, że na początku kamień nie miał wartości pieniężnej. Jednak to nie praca zrzucania była głównym źródłem jego wartości, a praca sił przyrody, która go tam umieściła, czyli metabolizm planetarny. Kamień to Tania Natura. Kiedy się okazało, że trzeba powótrzyć pracę natury, przez co zyskuje wartość pieniężną, interes przestał być opłacalny.
I na tym opiera się “geniusz” globalnego kapitalizmu: kiedy skończą się takie kamienie w jednym miejscu, znajduje kolejne. Kamień może jest absurdalnym przykładem, ale węgiel już nie. Okazuje się że to, jak metabolizm planetarny skondensował energię słoneczną na przestrzeni milionów lat jest o wiele bardziej opłacalne niż próby pozyskania jej na bieżąco ze słońca czy z wiatru.
Cały rozdział z Moore’a, bardzo polecam, dla mnie (globalny) kapitalizm jest nie do obrony po nim, więc chętnie usłyszę kontrargumenty.
(Przepraszam, że nie poruszyłem Twojego artykułu, ale jak widzisz i tak wyszło sporo.)